Zapraszamy od poniedziałku do czwartku: 17:00 - 22:00, w piątek: 17:00 - 23:00, w sobotę: 13:00 - 23:00, w niedzielę: 13:00-22:00
Zapraszamy od poniedziałku do czwartku: 17:00 - 22:00, w piątek: 17:00 - 23:00, w sobotę: 13:00 - 23:00, w niedzielę: 13:00-22:00

__  O nas  __

POZNAJ NAS BLIŻEJ

Przepis na sukces

SOS POMIDOROWY I INTUICJA

Stanęłam kuchni z umową w ręku i pomyślałam o tym, że robię skok na głęboką wodę. Zagubiona, choć w swoim kraju, samotna, mimo że między ludźmi. Pytałam wciąż siebie, czy to, co teraz zamierzam robić, to moja życiowa droga. I słyszałam w sobie cichy głos intuicji, ale teraz przerażenie brało górę. Ono towarzyszyło mi od miesięcy i nie dawało spać, przypierało do muru. Przypomniałam sobie początek tej drogi…. Wyjazd na studia do Włoch był dla mnie nie tylko pragnieniem uczenia się, ale i chęcią złapania pełnego oddechu, wolności i podróży, o których śniłam. Zakochałam się we Włoszech, włoskim mężczyźnie, a nawet w jakiś sposób w swojej włoskiej teściowej.

Drzewa
O nas nasze potrawy

Dom pełen ludzi, dla których moja teściowa gotowała obiady i kolacje, zaskakiwał mnie ciepłem i znajdowaniem sensu we wspólnych posiłkach. Kiedy wchodziłam do jej kuchni – pełnej zapachów i smaków i patrzyłam na nią – zadawałam sobie pytanie o siłę tej kobiety. Gotowała codziennie dla 12 osób!!! A ja razem z nią. Patrzyłam, pomagałam i chyba zupełnym przypadkiem pochłaniałam atmosferę i ten rodzaj naturalności w przygotowywaniu mimochodem obiadu dla tylu osób. Wydobyłam to z siebie później. Moja teściowa. Jeden z asów w rękawie kuchennego fartucha.

Kolejnym asem był Francesco – dyrektor restauracji w Relais Todini – zabytkowej willi, pięciogwiazdkowego hotelu, w którym miałam przyjemność pracować najpierw jako kelnerka, potem recepcjonistka. Przez 15 lat – długo, ale tego miejsca się nie porzucało. Stąd nie chciało się odejść. To miejsce miało swoją historię i duszę. Francesco nauczył mnie sztuki restauracji. Odnajdowania w kliencie jego osobowości, odpowiedniego podejścia do każdego z nich, taktu, ale przede wszystkim, nauczył mnie, że aby być dobrym w tym co robisz, musisz znać swoją pracę od podszewki i zaczynać od najniższego szczebla. Dodałam do tego moją wrodzoną pogodę ducha, poczucie humoru i to, że lubię ludzi. Stawałam się coraz lepsza w tym, co robiłam.
 
O nas jedzenie
Pieczenie
Pracując na sali w restauracji obserwowałam również pracę mistrzów kuchni. Kradłam wzrokiem wszystko, co mogłam i odkładałam to na półkę w swoim sercu. Kiedy wchodziłam do kuchni i patrzyłam na ich pracę czułam fascynację, zaciekawienie i dziwną tęsknotę. I nie mogłam się doczekać, kiedy wrócę do domu i odtworzę to, co u nich dziś podejrzałam. Kochałam gotować i eksperymentować. Kuchnia stała się lekarstwem na wszystko – ciężki dzień, złamane serce i na każde inne niepowodzenie. Każdy powód był dobry, aby złapać za patelnię! I tak przez 15 lat…
 
Pewnego dnia zdałam sobie sprawę, że jestem w ważnym punkcie… Córka na studiach, dorastający syn. Ja, czterdziestoletnia i moja nieodparta chęć do życia, do czegoś nowego…do czegoś nieznanego. Czułam siłę, która gdzieś mnie pchała. Byłam spełniona, ale chciałam czegoś innego. Szczęśliwa, ale pragnąca życia. I wtedy szalony pomysł: dlaczego nie przenieść trochę słonecznych Włoch do Polski? Restauracja.
 
O nas podróż
Pieczenie
Moim zamiarem było zrobienie start upu, zatrudnienie kucharzy, a potem przyjazdy do Polski tylko co jakiś czas, aby doglądać biznesu…taka inwestycja. Nigdy nawet przez chwilę nie pomyślałam, że mogłabym tam gotować! Nie uważałam się za kucharza. Padło na Poznań. Nikogo tu nie znałam poza moją biznesową partnerką. Restauracja wystartowala i zaczęły się problemy. Brakowalo personelu, brak odpowiednich kucharzy i stało się: musiałam wejść do kuchni, bo ktoś musiał gotować! Mimo że robiłam to, co zawsze kochałam, czułam się totalnie przerażona, bo przecież nie miałam wykształcenia gastronomicznego, ani doświadczenia w prowadzeniu kuchni! Tylko poczucie obowiązku i zainwestowane pieniądze nie pozwoliły mi się poddać. Zabrałam się do roboty!
Postanowiłam nauczyć się każdej czynności w kuchni. Najtrudniej było z pizzą. Jest długa na ponad metr – włożenie jej do pieca i wyjęcie stamtąd w takim samym stanie było dla mnie rzeczą niesamowicie trudną. Spędziłam z nią face to face 12 dni po 12 godzin. Zmarnowałam kilogramy i kilogramy ciasta, ale wkładałam ją uparcie, dopóki nie przestałam drzeć za każdym razem, kiedy wrzucałam ją do pieca…. Tak było ze wszystkim. Uczyłam się, by móc kiedyś nauczyć innych i wrócić spokojnie do domu. Robiłam wszystko z tym zamiarem. Cała odpowiedzialność pracy kuchni spadła na mnie. Czułam jej ciężar. Byłam przemęczona fizycznie i psychicznie. Przestałam spać w nocy i zżerała mnie tęsknota za domem i dziećmi.
O nas mąka
O nas roślina
Restauracja szła świetnie, ale niestety moja współpraca z biznesową partnerką nie układała się. Minął rok i po restauracji zostały tylko zamknięte drzwi i faktury do spłacenia. I ja. Załamana, samotna, wystraszona i ze świadomością, że cała moja ciężka praca poszła na marne. To był ciężki okres. Brak snu. Poczucie bezsensu. Jedynym Światełkiem były cudowne maile i wiadomości od klientów, którzy restauracje tak licznie odwiedzali i pokochali restaurację i moją kuchnię. A ja chciałam tylko spłacić zobowiązania i wyjechać stąd, zapominając o tym, co mnie tu spotkało. Mijały tygodnie. Jednego dnia obudziłam się z myślą: wyjadę i przegram…zostanę i spróbuję wygrać. Zostałam.
Nagle wszystkie osoby, od których tak dużo się nauczyłam we Włoszech stały za mną rzędem. Możesz to zrobić, zdawały się mówić. Pomyślałam, że życie przez tak długi czas podsuwało mi tę przyszłość, pokazywało, że kuchnia jest moim życiem, a ja się przed tym tak broniłam. Teraz postanowiłam, że zacznę raz jeszcze. Sama. Inaczej. To było kiedyś… Dziś stoję w swojej kuchni w Pinco Pallino i radość rozpiera moje serce. Tu jest moje miejsce. Dzisiaj to wiem. Zmieniłam się i urosłam w siłę. Zrozumiałam, że walka z samą sobą nie ma sensu. Osobowość i charyzma wychodzą z nas wtedy, kiedy nauczymy się bezwzględnie słuchać własnej intuicji. Ufać sobie.
O nas pizza
Mineły dwa lata. 5 listopada 2019 zmieniłam lokal na większy, prowadzę warsztaty kulinarne w całej Polsce, zdobywam wyróżnienia i nagrody. Certyfikat z ambasady, o którym marzy wiele wloskich restauracji za granicą, dostałam zaledwie po roku działalności. Jestem jedynym, bezpośrednim, importerem czarnych trufli z Umbrii. Mogę być sobą i spełniać się. Wiem że ten ciężki czas, który mam za sobą, nauczył mnie nie poddawać się. Nigdy. Gotuję i patrzę w przyszłość z nadzieją.

Margherita Kardaś

Pinco Pallino ristorante italiano
ul. Wroniecka 24
tel. 732 435 592
www.pinco-pallino.pl https://www.facebook.com/pincopallinopoznan/